Mówi się, że Tarifa to jedno z ulubionych miejsc miłośników sportów wodnych. Zupełnie się z tym nie zgadzam, bo to ulubione miejsce wszystkich, którzy przynajmniej raz postawili stopę na białym piasku choć jednej z jej plaż. Od zapalonych sportowców po kompletnych leni, każdy chce jechać, odwiedzać, wracać. Zabawne bo Tarifa to nie luksus, to nie wykwintne beach bary ani przepych znany np. z Puerto Banús, wręcz przeciwnie, to luz, śladowy makijaż, rozwiane na wietrze włosy i spalona słońcem skóra.
Ja znałam Tarifę wcześniej ale tylko z jednodniowych wypadów. Tym razem postanowiliśmy wybrać się większą grupą. Wyjazd w sobotę z samego rana, powrót w niedzielę późnym wieczorem.
Plaże Tarify
Weekend ma tylko dwa dni, więc tym razem wybraliśmy się na tylko dwie z wielu spektakularnych plaż leżących na Costa de la Luz. W sobotę zdecydowaliśmy się na Valdevaqueros, w niedzielę natomiast na plażę Arte Vida, mówi się, że obie, dzięki silnym wiatrom (Poniente) to doskonałe miejsca do uprawiania sportów wodnych.
Plaża Valdevaqueros to plaża popularna głównie wśród kite-surfingowców, warunki do uprawiania tego sportu są tu wręcz idealne. Nie zawiodą się również miłośnicy windsurfingu ani zwykli, tacy jak my plażowicze. Krystalicznie czysta woda i biały piasek zachęcał do kąpieli, grania w 'paletki' i puszczania latawca.
Na koniec dnia postanowiliśmy dołączyć do pielgrzymek plażowiczów zmierzających do miejsca, w którym można wytarzać się w błocie, dosłownie. Podobno ten miks błota i słonej wody doskonale działa na skórę, faktycznie taki naturalny peeling to fajna sprawa.
Plaża Arte Vida znajduje się tuż naprzeciwko hotelu o tej samej nazwie. To miejsce to marka sama w sobie. W ciągu dnia najlepiej rozłożyć ręczniki na plaży, zrobić sobie niewielki piknik i korzystać ze słonecznego dnia.
Po południu natomiast najlepiej przenieść koce na niewielkie trawiaste wzniesienie znajdujące się tuż pod hotelem. Tu przy akompaniamencie dobrej muzyki, obłędnych koktajli i surferskiego klimatu Tarify możecie zostać aż do zachodu słońca, a zachody tutaj, nie przesadzając to jedne z piękniejszych jakie widziałam!
Sporty wodne w Tarifie
Od poczatku lat osiemdziesiątych wraz z pojawieniem się pierwszych samochodów windsurferów chętnych do zwiedzania tego odcinka wybrzeża Costa de la Luz, tą mała wioska rybacka zaczęła przekształcać się stopniowo w sprawnie funkcjonujący punkt wypadowy dla sportowców. Warunki są tu idealne: bardzo szerokie plaże, zawsze obecny wiatr, płytkie zatoki nadające sie do praktykowania sportów na wszystkich poziomach umiejetnosci, przy wysokich temperaturach przez okrągły rok.
Oprócz windsurfingu można tu uprawiać kitesurfing, SUP i surfing, albo po prostu cieszyć się widokami na marokańskie wybrzeże.
Jeśli nigdy nie próbowaliście surfowania, to nie ma lepszego miejsca. Plaże wypełnione są amatorami próbującymi swoich sił w tym sporcie. Możecie też skontaktować się z miejscowym stowarzyszeniem "Hijas del Surf" (Córki surfingu) prowadzonym przez Paulinę Ratajczak, którego celem jest rozpowszechnianie surfingu wśród kobiet poprzez organizowanie spotkań na plaży i czerpania wspólnej przyjemności z łapania fal.
Więcej o Paulinie i stowarzyszeniu możecie dowiedzieć się z jej strony na facebooku, tam też znajdziecie informacje o organizowanych eventach i spotkaniach albo też umówić się na prywatne lekcje.
Życie nocne
Życie nocne Tarify skupia się w zasadzie w jej historycznym centrum - Casco Antiguo. Mnóstwo restauracji, pubów, lodziarni, pizzerii i koktajl-barów praktycznie na każdym kroku. Z własnego doświadczenia możemy szczerze polecić dwie restauracje: sympatycy pizzy i makaronów znajdą swoje miejsce w Ninén (calle San Francisco 6), natomiast miłośnicy krwistych steków powinni zdecydowaś się na restaurację pod kuszącą nazwą, w wolnym tłumaczeniu oznaczającą 'szaloną krowę' - Vaca Loca (calle Cervantes 6).
Ninén to malutka knajpka z prawdziwie włoską atmosferą, w której prawie całą obsługa pochodzi z Włoch. Kolorowe, przytulne wnętrzne już na pierwszy rzut oka przyciągają uwagę i trudno nie pokusić się o wejście do środka. Jedzenie jest naprawdę przepyszne, koniecznie spróbujcie piadine!
Vaca Loca tak jak wspomniałam sprawdzi się dla mięsożerców. Na wolny stolik w porze obiadowo-kolacyjnej trzeba sobie poczekać, dlatego jeśli koniecznie chcecie zjeść kolację w tym miejscu warto przyjść nieco wcześniej. My zamówiliśmy steki z frytkami i sałatką. Doskonałe jedzenie, a do tego porcje są naprawdę duże! Miejsce tak jak większość w Tarifie jest niewielkie, więc atmosfera jest bardzo przyjazna, do dyspozycji jest też niewielki taras.
Zjedzone? To nadszedł czas na koktajl, a ten w Tarifie to "must". W każdej (naprawdę w każdej!) knajpie, barze, kawiarnii serwuje się koktajle. Mojito, margarity, daiquiri, piñacolady, w wersji klasycznej i niestandardowej. Jeśli macie ochotę spróbować więcej niż jednego powinniście swój trip zacząć około 20.00 bo to godzina, od której rozpoczynają się "Happy hours". Od 20.00 do 23.00 każdy koktajl kosztuje 3 euro, czyli połowę regularnej ceny.
W centrum gdzie nie spojrzycie znajdziecie typowe surferskie bary, my odwiedziliśmy dwa z nich: Aloha i Taco Way. Jeden bardzo blisko drugiego, nie sposób ich przegapić spacerując po wąskich, białych uliczkach. Koktajli nie trzeba polecać, warto natomiast wspomnieć o szaleńczo rozrywkowej obsłudze. Samo patrzenie na to jak pracują wywołuje uśmiech na ustach, to wulkany pozytywnej energii, dzięki którym czekanie na drinki to dodatkowa rozrywka. Koniecznie zostawcie napiwek (bote) barmanom, sami zobaczycie dlaczego :)
Zakwaterowanie
Hotele, hostele, popularne apartamenty w pobliżu plaży albo centrum miasta oraz kampingi. Jeśli szukacie tańszych opcji, to powinniście wykluczyć hotele, w lecie wypełniają się po brzegi, a ceny podskakują dwukrotnie. My mając namioty zdecydowaliśmy się na jeden z kilku okolicznych kampingów - Camping Paloma tuż przy wjeździe na plażę Punta Paloma.
Nasze wrażenia? Bardzo pozytywne! Super pomocna obsługa, spokojnie, łazienki i wszystkie pomieszczenia przeznaczone do wspólnego użytku czyste i schludne, niewielki basen też się znalazł, specjalne miejsce, dla tych nie mogących żyć bez internetu i plac zabaw dla maluchów. Do tego świetne śniadania w miejscowej kawiarnii (nie tylko nam smakowały, bo na wolny stolik musieliśmy czekać prawie pół godziny) i mini-market otwarty codziennie od 9.00 do 22.00.
Jeśli chodzi o ceny to za jedną noc (z soboty na niedzielę), dwa samochody, dwa namioty, dostęp do elektryczności i pobyt 6 osób zapłaciliśmy w sumie 60 euro.
Na tym campingu często brakuje wolnych miejsc, gdybyście znaleźli się w takiej sytuacji w pobliżu znajdziecie: Camping Tarifa, Camping Torre de la Peña, Camping Valdevaqueros, Camping El Jardín de las Dunas czy też Camping Río Jara (wszystkie możecie odszukać na mapie poniżej).
Dojazd
Jest kilka opcji dojazdowych. My do dyspozycji mieliśmy tylko jeden własny samochód, dlatego postanowiliśmy poszukać taniej opcji wynajęcia auta. Za dwudniowy wynajem zapłaciliśmy prawie 100 euro. Dojazd z Malagi do Tarify samochodem trwa około dwóch godzin.
Inna opcja to autobus. Jedynym przewoźnikiem na trasie Malaga-Tarifa jest firma Comes, autobusy kursują dwa razy dziennie.